Rozdział 2
17 marca 2020, 13:27
Kochałam oglądać zdjęcia mojej mamy i babci. Mama raz była w Egipcie. Na zdjęciach można było zobaczyć piramidy i sfinksa. O tych budowlach uczyłam się jedynie w szkole i znałam je tylko z fotografii w podręcznikach. Na jednym ze zdjęć stała uśmiechnięta, opalona mama przed muzeum. Zazdrościłam jej tego, że jeszcze w czasach przed wprowadzeniem stref można było normalnie podróżować. Ja najdalej byłam w Częstochowie. W mieście, którego zwyczajnie nienawidziłam. Zresztą swojego też nie darzyłam zbytnią sympatią. Nie było tu zbyt wiele rzeczy do roboty, a wypady do kina na koncerty czy filmy nie dawały zbytniej satysfakcji. Właśnie – filmy… Kinematografia po wprowadzeniu stref całkowicie podupadła. Filmy kręcone były najczęściej w studiach, jednak czasem zdarzał się film stworzony cyfrowo. Było to jednak rzadko, gdyż strefy miały inne wydatki niż kręcenie filmów.
Na zdjęciach z Egiptu widziałam również plaże. Ja nigdy w swoim życiu nie byłam nad morzem ani w górach. Na szczęście w mojej strefie było kilka jezior. Jednak to nie przypominało zapachu morza, o którym tak często moja mama wspominała. Marzyła również o powrocie na narty. W strefie działał sztuczny stok, zarówno przez zimę jak i lato, ale trasa była bardzo krótka i moja mama szybko zrezygnowała z ukochanego sportu.
Zdjęcia babci jeszcze bardziej mnie fascynowały. Widać było ją i jej przyjaciół na przykład w kawiarniach albo na meczach, czy moich ukochanych koncertach. Wszyscy wyglądali tam na szczęśliwych. Teraz na twarzach ludzi było widać głównie nudę. Społeczeństwo miało dość zespołów discopolo na dniach Częstochowy, które śpiewały głównie stare przeboje. Również ludzie nie chcieli przychodzić na coroczne Dni Pomidorów albo innych warzyw. Tak, żeby zapełnić czas gubernatorzy mojej strefy wymyślali dziwne „święta” owoców czy warzyw.
Niedaleko Częstochowy znajdował się okręg miasta Katowice. Dalej to było miasto gdzie ludzie mieli trochę większe perspektywy niż w mojej strefie. Znajdował się tam również Uniwersytet. Szczęśliwcy urodzeni w dużych miastach mogli zapisać się na studia jakie tylko sobie wymarzyli. Tutaj kształcenie kończyło się przeważnie na szkole średniej, a co ambitniejsi mogli uczestniczyć w zajęciach on-line. Na przykład dziewczyna mojego brata – Agata studiowała medycynę. Na pierwszych latach studiów miała głównie zajęcia e-learningowe, a egzaminy odbywały się ustnie. Po zakończeniu tychże zajęć odbywała praktyki u lekarzy pracujących w strefie. Ja także głównie uczyłam się przez Internet. Oglądałam różne tutoriale. Moja mama uważała, że to niepotrzebne, bo sama mnie nauczyła dużo. Jednak ja bardzo chciałam wyjechać z tej dziury. Nie bałam się nawet tych dwóch miesięcy kwarantanny i podawania leków. Potrafiłabym to wytrzymać jeśli miałabym dostać się do lepszej strefy.
To co się dzieję w innych strefach wiedzieliśmy głównie ze szkoły i ze starych filmów. Od jakiś pięciu lat rząd zabronił porozumiewania się między strefami. Jedynie headhunterzy rozpatrywali nasze CV i wybierali różnych młodych ludzi do przeprowadzki.
Tak, jeśli miałabym szansę na wyjazd to oznaczałoby całkowite zerwanie kontaktu z rodziną, dlatego nie mówiłam o swoim marzeniu mamie. Chyba pękłoby jej serce i tak już straciła mojego ojca…
Dodaj komentarz